środa, 3 października 2012

PODBABIOGÓRSKIE SZOPKI


Małe arcydzieła spod Babiej Góry i z Babią Górą w tle, sporządzone przez dzieci z także i naszej Szkoły. Zrobione z naturalnych materiałów i samodzielnie - to był warunek sine qua non dopuszczenia ich do Konkursu, którego szczebel miejsko-gminny zakończył się w niedzielę. W następną niedzielę, dnia 20 stycznia 2008 roku odbędzie się w Zawoi uroczyste zakończenie tegorocznej edycji Konkursu i rozdanie nagród.
  
A jak na razie, to chcemy pokazać Koleżankom i Kolegom oraz odwiedzającym naszą stronę ich niepowtarzalne piękno i wierność tradycji - tej wielkiej - chrześcijańskiej i tej małej - regionalnej. Zdjęcia szopek znajdują się w Albumie.

Szczęść Boże naszym młodym artystom! 

NADCHODZI ROK NOWY


NA BABIEJ GÓRZE!!! 

Stanąłem ostatniego grudnia 
Na szczycie Babiej Góry! 
Od północy i południa 
Nic nie widać, jeno chmury. 

Na wschodzie jakieś łuny 
Domy się świecą, okna jarzą, 
Grajkowie stroją gęśli struny 
Ludziska jedzą, piją, gwarzą. 

Czekają na Nowy Rok! 
Za chwilę będzie Nowy Rok! 

I kto tam patrzy w mrok? 
Kto mnie widzi ? Nikt? 
Kto usłyszy mój krzyk? 
Dooooooooosiego Roku! 

A po co krzyczę, po co ? 
Przyszedłem spróbować się z nocą, 
Z własnym strachem, legendą!. 
Jestem przybyszem, nie przybłędą!

Marek Pierzynowski
(Międzyzdroje)

TRADYCJA, KTÓREJ ZAZDROŚCI NAM WARSZAWA


Wielki przyjaciel Jordanowszczyzny, redaktor Andrzej Zalewski z EKO Radio mówił kilkakrotnie na antenie o pięknej małopolskiej tradycji umieszczania choinek przed domami w okresie świąt Bożego Narodzenia.
    
Jak piękny jest to zwyczaj, możemy zobaczyć na zdjęciach. To jest to coś, czego zazdroszczą nam mieszkańcy wielkich miast z ich blokowiskami, dla których piękno "kraju za miastem" jest tak trudno osiągalne, i którego - zabiegani, zagonieni, zestresowani i zmęczeni - tak bardzo pragną. Dlatego nie zapominajmy od choinkach przed domami... - warto o tym pamiętać, choćby dlatego, by mieć w pamięci obraz domu rodzinnego, swoich najbliższych i kolorowych świateł świątecznego Drzewka na śniegu...
    
I jeszcze piękny wiersz od naszych przyjaciół w Sieci:

WIGILIA GRZYBIARZY z prośbą o... 

Ten śnieżny obrus, choinka, opłatek 
Dań kolory urocze, potrawy pachnące, 
Tata, Mama i ile kto ma dziatek, 
Sianko jak zasuszone w trawie słońce... 

Więc, kiedy siądziecie już za stołem 
I skosztujecie potraw chociaż pół-dwanaście, 
To zróbcie sobie przerwę, społem 
Pomilczcie trochę, główne światło zgaście. 

I proszę ...zaśpiewajcie kolędę... 

Otwórzcie okno, choć na krótką chwilę, 
Wtedy ja ją usłyszę, myślą z Wami będę 
I im głośniej ona zabrzmi, tym milej 
Będzie mi podjąć ten tekst i kolędę. 

A wtedy nasze myśli i sny takie same, 
Wędrować będą nad góry, nad morze 
(Nad Śląskiem, Krakowem, Warszawą, Poznaniem, 
Europą, Azją, Kanadą, Wujem Samem) 
O tym co jest, co było i co będzie w borze. 

Pieśń taka podjęta przez rzesze grzybiarzy, 
W ten wigilijny wieczór, (cicho) mi się marzy. 

Hej kolęda, kolęda...

Marek Pierzynowski
z Międzyzdrojów 

W JORDANOWIE I ŁĘTOWNI - SKĄD NASZE KORZENIE



Kółko Historyczne w dniu 15 grudnia 2007 roku dotykało dosłownie i w przenośni historii tego, co nam najbliższe, z czego wyrośliśmy i skąd pochodzimy.
  
















Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy od cmentarza jordanowskiego, gdzie odwiedziliśmy m.in. jego najstarszą część oraz groby w jego nowszej części. Wiemy, że wszystkie nekropolie świata są jak otwarta księga, z której czyta się i poznaje historię miejscowości. I co przeczytaliśmy? Kogo poznaliśmy? Ano poznaliśmy Pana Ignacego Ligaszewskiego - pierwszego kierownika jordanowskiej szkoły, który - gdy Ojczyzna wezwała swych synów - bez wahania zamienił pióro na powstańczą dwururkę i poszedł do powstania dzisiaj zwanego Powstaniem Styczniowym z 1863 roku.
   
Odwiedzieliśmy też innego kierownika szkoły o jakże podobnym życiorysie - nauczyciela, żołnierza Września 1939 roku, partyzanta i żołnierza AK - Pana Józefa Sulaka, który po II Wojnie Światowej dyrektorował jordanowską Szkołą Podstawową, będąc jednocześnie Komendantem OSP Jordanów. Poznaliśmy też ludzi młodych, którzy w wieku dwudziestu kilku lat walczyli z niemieckimi okupantami, przeszli piekło niemieckich obozów koncentracyjnych, byli to Marek Spławiński, Marian Łacek i wielu innych... Widzieliśmy też nagrobki mówiące o szczytnych zawodach (m.in. aptekarza Koehlera, muzyk, lekarz), którzy na przełomie XIX i XX wieku stanowili elitę naszego miasteczka, którzy założyli bank, lokowali budynki Magistratu, Sądu, kościoła, Plant, itd. itp. Nawiasem mówiąc wszystkie znaczniejsze budynki zostały postawione w latach 1908-1912.
  





Następnie zapoznaliśmy się właśnie w Ratuszu z historią Jordanowa i poniekąd całej dzisiejszej Gminy Jordanów, bo Wawrzyniec Spytek Jordan i Jego potomni zakładali miasta i wsie od Tokarni i Myślenic zacząwszy, a na Rabce i Spytkowicach skończywszy. Widzieliśmy akt lokacyjny oraz dokumenty z nadaniami i przywilejami królewskimi, oryginalne księgi cechowe, zaś naszym przewodnikiem był Pan Prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Jordanowskiej mgr inż. Stanisław Bednarz i jego zastępca inż. Robert Leśniakiewicz, który cały czas towarzyszy nam w naszych wędrówkach, szeroko dzieląc się z nami swoją wiedzą. Opowiadali nam oni o latach świetności Jordanowszczyzny, ale i o klęskach, trudnych latach rozbiorowych, wojnach i co za tym idzie zarazach, tzw. "morowych powietrzach" i innych nieszczęściach naturalnych i spowodowanych przez człowieka.
  






Dowiedzieliśmy się też, że Jordanów jako miasto leżące na terenach Galicji był takim niewielkim tygielkiem narodów, co było pewną konsekwencją lokalizacji w zaborze austriackim. Mieszkali tu bowiem Polacy, Węgrzy, Niemcy i wszechobecni Żydzi - obce nazwiska takie jak np. Goldwasser, Goldfinger czy Koehler mówią same za siebie. Jak wielu Żydów tu było swiadczą same fakty istnienia kirkutu (cmentarza) oraz synagogi (świątyni), które to obiekty zostały zniszczone przez Niemców podczas II Wojny Światowej. Widzieliśmy miejsce ich kaźni i obelisk poswięcony naszym starszym braciom w wierze. A dzisiaj? Dzisiaj też w ramach Unii Europejskiej osiedlają się u nas cudzoziemcy: Rumuni, Anglicy, Irlandczycy i nawet Hindusi!
  
Na koniec pojechaliśmy do naszej pierwszej parafii, do której należał Jordanów, a która znajdowała się w Łętowni. Tamtejszy kościół drewniany z 1765 roku leży na Szlaku Architektury Drewnianej, na którym leży także i Wysoka.
  


Poza tym widzieliśmy jeszcze trzy interesujące obiekty: wielopienną sosnę stanowiącą Pomnik Przyrody, obelisk upamiętniający bohaterską walkę i śmierć polskich partyzantów oraz przydrożny krzyż, z którym jest związana legenda o klątwie rzuconej na Jordanów przez Jezuitów... Pełni wrażeń powróciliśmy do domów ze świadomością, ze wszystko, co nas otacza jest historią i my sami też stajemy się jej częścią z każdym upływającym dniem...