Tak naprawdę to nie jest chleb, ale słodkie, aromatyczne i bardzo soczyste ciasto. A dlaczego chleb? Bo tradycyjnie nadaje się mu formę bochenka chleba i piecze na blasze albo w podłużnej formie.
1/2 kg mąki ziemniaczanej i pojedynczy proszek do pieczenia przesiewamy na stolnicę, dodajemy 20 dag cukru, 2 jajka i podwójną paczkę cukru waniliowego, a także 20 dag masła i 25 dag dobrego, niekwaśnego i tłustego białego sera (zmielonego, albo przetartego przez sitko). Z podanych składników wyrabiamy ciasto szybko ale bardzo dokładnie. Pod koniec dodajemy jeszcze 3 łyżki rumu i trochę rodzynek (im wiecej, tym lepiej), a także obrane i zmielone migdały (10 – 15 dag). Dodać można także otartą skórkę cytrynową, ale mogą być także 2-3 krople esencji cytrynowej.
Z ciasta formujemy podłużny bochenek i układamy na natłuszczonej i wysypanej mąką blasze albo wkładamy je do podłużnej, natłuszczonej i oprószonej mąką foremki.
Ciasto pieczemy w dobrze wygrzanym piekarniku, ale w temperaturze nie wyższej, niż 180 – 190 st.C. Powinno być upieczone mniej więcej po 70 – 80 minutach, ale najlepiej sprawdzić babciną metodą, a więc patyczkiem, czy jest już gotowe.
I jeszcze czynność bardzo ważna: upieczony, gorący, bezpośrednio po wyjęciu z piekarnika chleb kilkakrotnie smarujemy roztopionym masłem i obficie posypujemy cukrem pudrem. W ten właśnie sposób chronimy ciasto przed wyschnięciem i zapewniamy mu wyjątkową soczystość.
(Gazeta Krakowska, 26-27.III.1988 r.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz