środa, 13 lutego 2013

Dni Jordanowa: odznaczenia, dzieła sztuki i popisy



Pierwsza obudziła się niedziela. Spojrzała w niebieskie niebo, przejrzała się w rozświetlonej słońcem Skawie i uznała, że jest piękna. Niestety – poranek był co najmniej rześki – temperatura w nocy spadła do +8˚C, jak to po św. Ance. Za to ciśnienie atmosferyczne wyskoczyło do poziomu 1021 hPa, a wilgotność powietrza spadła do 40%. Tak nawiasem mówiąc, to w drugiej połowie nocy nad Jordanowem można było zobaczyć koniunkcję Księżyca z Jowiszem, która także wyglądała bardzo atrakcyjnie…

Idąc na spacer z Argosem napotykam na zmarznięte osoby, które bawiły się do białego rana. Mimo zziębnięcia na twarzach uśmiechy. Wszyscy bawili się dobrze…

Tuż po południu, w jordanowskim ratuszu odbyła się krótka uroczystość wręczenia odznaki „Zasłużony dla Ziemi Jordanowskiej” – w tym roku byli to Pani Maria Maciąga, Pan Insp. Kazimierz Kania i Pan mgr Jakub Jeziorski – za zasługi dla społeczności miasta Jordanowa. Potem nastąpił koncert naszego miejskiego chóru Bel Canto, znanego w całej Polsce i coraz szerzej w Europie…

Jeszcze tylko rzucamy okiem na wystawę prac twórców „Pasji”, które były tworzone rzeczywiście z pasją i artyzmem. Wystawa ta była w Sali USC w Jordanowie – a jak wyglądała – widzicie na załączonych obrazkach.

Wychodzimy na zewnątrz i idziemy na lody. Potem o godzinie 14:30 oglądamy popis strażackiej akcji ratowniczej w wykonaniu chłopców z naszej OSP. Okazuje się, że taka akcja to prawdziwa demolka samochodu, który jest cięty i otwierany jak puszka konserw, z tym, że w środku jest uwięziony ranny i/albo poparzony człowiek oczekujący pomocy. W kilka minut z samochodu zostaje tylko podwozie, a nieszczęsny kierowca (i ewentualni pasażerowie) wyjęci na zewnątrz i prowizorycznie opatrzeni i przygotowaniu do transportu do szpitala.

Czasami zdarza się, że nie ma strażaków i sanitariuszy pod ręka i trzeba czekać na pomoc na drodze. Co trzeba robić, o tym mówili jordanowscy harcerze z naszego Hufca ZHP. Dawniej nazywano to samarytanką, teraz nazywa się to bardziej uczenie i mniej zrozumiale, ale sens jest jeden – jak najdłużej utrzymać poszkodowane go przy życiu do przyjazdu pomocy. Bardzo pouczające widowisko.  

A my powracamy do wioski historycznej, gdzie kręcą się wojskowi z różnych epok i znajduje się coś dla ciała – w kociołkach bulgocze bigos i zapiekanka, a na stołach znajduje się chleb, smalec, kiszone ogórki, masło i ciasta! Przysmaki te przygotowały do degustacji Panie ze szkoły Dobrego Gotowania przy MOK Jordanów.

No a potem to już tylko muzyka, zabawa, i spotkania w kręgach rodziny i przyjaciół do białego rana!    

Kliknij: http://grzybypl.blogspot.com/2011/08/dni-jordanowa-odznaczenia-dziea-sztuki.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz