Nadszedł czas podsumowań jak na koniec Roku Szkolnego przystało, to podsumujemy nasz rok, podczas którego poznawaliśmy zwyczaje, obyczaje, obrzędy i religię naszych Przodków–- Słowian. A że rytm Ich życia wyznaczały pory roku, przeto podsumujmy:
v Jesienią uczestniczyliśmy w Święcie Plonów – Dożynkach, które rokrocznie są organizowane w naszej Gminie – Gminie Jordanów, a co cztery lata organizowanych przez filię GOK w naszej wsi. Obrzęd ten znamy z autopsji i od najmłodszych lat.
v Jesień to także czas pamięci o naszych Drogich Nieobecnych, w związku z tym świętem zgłębiliśmy wiedzę o obrzędzie Dziadów.
v Głęboka jesień z coraz dłuższymi wieczorami, sprzyjająca wzajemnym odwiedzinom, tańcom, darciu pierza, naprawom odzieży i obuwia – ale jest to także i czas wróżenia na Przyszłość. Dlatego chętnie podtrzymujemy zwyczaj wróżenia z wosku i innych rekwizytów w ten niezwykły wieczór andrzejkowy.
W czas Przesilenia Zimowego dokonywaliśmy porównań: zwyczajów naszych przedchrześcijańskich Przodków i tego, co po Nich przejęliśmy:
v Dekorujemy nasze domy jedliną;
v Zamiast udekorowanego snopa zboża dekorujemy choinkę, wieszamy jemiołę, wieńce z ostrokrzewu – jednym słowem niech „złe” nie wciska się do chałup;
v Piekliśmy też jedno z najstarszych znanych nam ciast – pierniki, ciasto pierne, wonne, ostre i o długim terminie przechowywania do spożycia. Wszak dawniej nie znano zamrażarek czy próżniowego zabezpieczania żywności przed zepsuciem. Dowiedzieliśmy się, że żywność konserwowano przez suszenie, solenie i typowo słowiański wynalazek… – kiszenie!
v Na wiosnę spaliliśmy Marzannę – symbol długiej, mroźnej zimy (słowiańska Marzanna była także symbolem śmierci!) i topniejących zapasów żywności dla ludzi i zwierząt;
v Podczas Równonocy Wiosennej tak jak nasi Przodkowie zdobiliśmy pisanki – symbol odradzającego się życia i z pasja poddaliśmy się zwyczajowi wiosennej ablucji w postaci wszechobecnego Śmigusa-Dyngusa;
v Przesilenie Letnie to Noc Kupały, ognisko, wianki puszczane na wodę i sprawdzian – próba ognia i wody dla młodych chłopców. My na Podhalu palimy ognie w drugi dzień Zielonych Świątek;
v Nasz cykl zakończyliśmy prezentacją podczas której, przy wonnym pierniku i ziołowej herbacie przedstawiliśmy zaproszonym gościom panteon naszych słowiańskich bóstw.
Ich wizerunki namalowaliśmy na kartonach, zapoznaliśmy się z Ich wyobrażeniem i „życiorysem” – jak to mówiliśmy i z zakresem działania oraz atrybutami poszczególnego bóstwa. Teraz wiemy, że nie jesteśmy gorsi od Greków, Rzymian czy Germanów, i że Słowianie, którym przyszło żyć w strefie klimatu umiarkowanego z czterema porami roku plus dwoma przejściowymi: przedzimiem i jakże ciężkim przedwiośniem-przednówkiem musieli:
v Zadbać o zebranie, umiejętne zakonserwowanie bądź przechowywanie żywności dla siebie i hodowlanych zwierząt;
v Zgromadzić opał;
v Zmienić ubiory z lekkich letnich na chroniące przed wiatrem, wilgocią i mrozem ciężkie, zimowe okrycia.
Zrozumieliśmy, dlaczego mamy tak ograniczoną wiedzę o tamtych czasach:
v Brak pisma;
v Nietrwałe drewno jako główny budulec;
v Zmiana wiary.
Ale wiemy, ile obrzędów i obyczajów przejęło chrześcijaństwo i pozwoliło na ich kultywowanie.
Panteon naszych słowiańskich bogów to kwidesencja religii wschodnich, północnych i tych z kultury śródziemnomorskich.
Nie damy sobie wmówić, że jak Grecy stworzyli swoją kulturę, to Słowianie po drzewach chodzili. Może i chodzili w poszukiwaniu odpowiednich gałęzi na łuki i strzały, runa leśnego, którym się żywili, podbierania miodu leśnego i wosku z barci, po który tak jak po bursztyn chętnie przybywali jeszcze w czasach wczesnych Słowian –-„wyżej ucywilizowani” (co przejawiało się jeno skutecznością w zniewalaniu i eksterminacji innych narodów) Rzymianie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz